”… i gdy już poznasz smak lotu, będziesz chodzić po Ziemi ze wzrokiem skierowanym w niebo, gdzie byleś, dokąd tęsknisz i pragniesz wrócić..”

Leonardo da Vinci

Amerykański sen... dzień pierwszy

Posted on 04:49 by Wojtek

27.02.2010
Dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek i zwrotów akcji godnych nie jednego filmu z Hollywood.
Ale od początku.
Dzień zaczął się dla nas o godz 2.00 am czasu PL. O 3.10 wyjechaliśmy busikiem z Dęblina do Warszawy na Okęcie.  Już podczas drogi okazało się że nasz lot liniami Air France został odwołany....
Myśleliśmy, że nasza podróż spali na panewce..
Na szczeście, Air France to rzetelny przewoźnik i zapewnił nam inny lot co prawda nie przez Paryż a przez Amsterdam ale liczy się to że jedziemy.

6.40 nasz samolot Boeing 737 odrywa się od płyty lotniska w Warszawie i kieruje się ku lotnisku w Amsterdamie. Stolica żegna nas niskimi chmurami i deszczem.
Lot jak każdy inny europejski - krótki i mało meczący.

Po 105 min lotu lądujemy na olbrzymim lotnisku w Amsterdamie gdzie ilość bramek,ludzi,samolotów jest po prostu nie wyobrażalna. Niestety w Amsterdamie też pada :(
Szybko dowiadujemy się z której bramki kontynuujemy nasza podroż. Tutaj pozornie miłe zaskoczenie. Czeka na nas wielki,legendarny Boeing 747 Jumbo Jet. Przechodzimy kolejną "trzepankę" i zajmujemy miejsca w "beńku" .
Niestety... trochę się rozczarowaliśmy komfortem.. Na filmach wygląda to rzeczywiście niesamowicie, dużo miejsca etc. rzeczywistość jest nieco inna. Ponieważ nasz samolot był 50/50 % cargo wiec 350 osób zostało stłoczone tylko w przedniej części samolotu. Miejsca na nogi mniej niż w 737.  Ja miałem szczęście i siedziałem koło miłych Francuzek. Chłopaki mieli mniej szczęścia i siedzieli w środkowym rzędzie z jakimś hindusem ( nie pachniało różami ).

Ekrany zaczęły wyświetlać trasę lotu - mamy przed sobą do pokonania 8965 km w ok 11h przesuniecie czasowe 9h... ( ach.. gdyby tak szybko rósł nasz nalot dowódczy :P )
Po starcie dostaliśmy obiadek całkiem zjadliwy, następnie ciastka i napoje do oporu.
Ponad to dostaliśmy słuchawki jednorazowe ! i mogliśmy korzystać z zasobów muzycznych linii KLM ( całkiem niezła muzyka).
Trasę lotu dokładnie pokaże na zdjęciach.

Lot był nieco męczący z racji na mała ilość miejsca.. ale jak to My jakoś sobie poradziliśmy i robiliśmy sobie "party" za parawanem gastronomicznym za co obsługa regularnie nas goniła :P

12.17 czasu LA 21.17 czasu PL nasza ekipa zaleciała na lotnisko w Mieście Aniołów.Temperatura 15 stopni, cumulusowa,nieco chwiejna pogoda, rześkie powietrze.Odprawę wizowa przechodzimy bez problemu chociaż obawialiśmy się o Pawła który jak na niego przestało miał problemy na odprawach w Wa-wie i w Amsterdamie :)

Po odebraniu bagaży udaliśmy się odebrać samochód... ale skąd? jak ?? Tu ludzie żyją inacczej, tempo z jakim się wszystko dzieje jest niesamowicie szybkie. Na nasze szczęście trafiliśmy na BARDZO uprzejma rodzine polska mieszkajaca w USA którzy pomogli nam sie dostac do wypożyczalni ( musieliśmy dopłacić 150$ za samochód bo nie było takiego jak zamówiliśmy i musieliśmy wziąć większy - Ford Explorer :/ ), a następnie "odholowali" do motelu. Bardzo im za to dziękujemy..

Co do  Los Angeles to rzeczywiście spełnia się tu nasz sen o WIELKIEJ Ameryce.

Filmy nie kłamią... tu jest WSZYSTKO 2-3 razy większe niż u nas... autostrada ma 4-8 pasów, na przedmieściach ulice maja 3-4 pasy. Samochody.... tu w zasadzie mógłby się Paweł lepiej wypowiedzieć... jako laik powiem - sa OLBRZYMIE. Po drogach praktycznie jeżdżą tylko nowe "fury" przeważnie 4x4 z silnikami od 3 L pojemności wzwyż. To jest niewyobrażalne. Można tu spotkać marki i modele samochodów o których słyszeliśmy tylko w TV lub czytaliśmy o nich w gazetach.W samym LA jest 13 lotnisk !!! na tak w sumie nie wielkiej powierzchni !!
Nawet Cheesbuger w MC jest 2 razy większy a cena... 3 razy mniejsza !

Chłopaki teraz śmignęli " na miasto " kupić do jedzenia na jutro rano. Jesteśmy na nogach od ponad 20 h wiec jak tylko wrócić to idziemy spać !

Jutro kolejny dzień poznawania tego niesamowitego... jak narazie przyjaznego kraju i kontynentu

U nas jest godzina 19.50 w Polsce....4.50 rano

WIĘCEJ ZDJĘĆ W GALERII

Dzisiaj po godzinie 15 nasza pociecha - model myszołów - opuściła ciepłe,bezpieczne mury modelarni KMK WSOSP.

Teraz przez najbliższe 7 dni przebędzie kilka tysięcy kilometrów, aby reprezentować nasza ekipę w USA.
Trzymajcie kciuki, aby kurier nie nawalił :)

A my... tez opuszczamy Dęblin... już w tą sobotę

Więcej zdjęć w "galerii"

Dostaliśmy Wizy !!

Posted on 12:37 by Wojtek

Wczoraj zawitał do nas kurier DHL i po krótkiej wymianie (kasa za paczki :/ ) otrzymaliśmy nasze paszporty z wkleonymi wizami :)

Teoretycznie juz nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy wyjechali do U.S.A

Co jeszcze bardziej cieszy udało nam się zdobyć pieniądze na wyjazd i kupić bilety lotnicze.

Jesteśmy w TV

Posted on 10:25 by Wojtek

Wczoraj został zrealizowany materiał filmowy o naszej drużynie przez TVP 3.

Można go znaleść na www.lublin.tvp.pl w zakladce "Panorama" (10.02.2010).

Dla Waszej wygody umieściłem wycinek z panoramy na YouTube.

Możecie go oglądać tutaj :









Witam wszystkich serdecznie !

Nasze Koło Młodych Konstruktorów postanowiło założyć tego bloga abyście mogli śledzić nasze poczynania na Międzynarodowych Zawodach Inżynierskich AeroDesign 2010 rozgrywanych na lotnisku Van Nuys w stanie Kalifornia (USA).

Na zawody jedziemy w składzie, który zbudował tegoroczny model:

ppłk dr. Adam Wetoszka ( opiekun naukowy oraz wykonawca projektu)
Wojtek Lorenc (konstruktor i wykonawca projektu)
Paweł Mietecki (wykonawca projektu)
Michał Migdałek ( logistyka i marketing )

Ukazało się już kilka wzmianek w mediach o naszym zespole. Między innymi :

http://lotniczapolska.pl/Myszolow-z-Deblina-leci-po-zwyciestwo-do-USA,11716



http://www.mmpulawy.pl/artykul/z-deblina-na-podboj-ameryki-w-konkursie-aero-design-78939.html



http://dlapilota.pl/wiadomosci/polska/myszolow-z-deblina-leci-po-zwyciestwo-do-usa



http://www.tvp.info/informacje/polska/myszolow-chce-podbic-swiat