”… i gdy już poznasz smak lotu, będziesz chodzić po Ziemi ze wzrokiem skierowanym w niebo, gdzie byleś, dokąd tęsknisz i pragniesz wrócić..”

Leonardo da Vinci

Podziękowania

Posted on 20:38 by Wojtek

Koło Młodych Konstruktorów pragnie złożyć najserdeczniejsze podziękowania sponsorom, bez których ten wyjazd nie byłby możliwy.Wasze wsparcie pozwala rozwijać nam skrzydła, otwiera okno na świat.
Szczególne podziękowania dla :
-Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, która nie tylko nas finansuje, ale i przede wszystkim uczy.
- Sklepu modelarskiego "Majster-klepka"
- Przedsiębiorstwa "Almet" kierowanego przez Pana Henryka Kuźmicza
- Przedsiębiorstwa "Polgraf" należącego do Pana Michała Wojewódzkiego

Ponad to pragniemy złożyć najserdeczniejsze podziękowania amerykańskiej Polonii, która przyjęła nas bardzo ciepło, wręcz jak własną rodzinę.
Szczególnie pragniemy podziękować :
- Laremu z Żoną - za umożliwienie naprawy podwozia uszkodzonego w czasie zawodów oraz wspaniałego grilla
- Pani Eli za wsparcie logistyczne
- Pani Ewie i Kasi - za pokazanie ciekawych miejsc w Dallas i Fort Worth
- Panu Waldemarowi z Żoną za wsparcie i pomoc techniczną


- Panu Jackowi za opiekę prawną

Dzięki Waszej pomocy oraz bezpośredniemu wspieraniu naszej drużyny podczas zawodów uzyskaliśmy tak wysoką lokatę i wraz z Wami mogliśmy cieszyć się z wynikiem.

Serdecznie dziękujemy również osobom z Polski i innych zakątków świata, które wspierały nas przez cały okres trwania zawodów śledząc nasze poczynania na stronie internetowej.
W ciągu tygodnia zawodów naszą stronę widziało ponad 2000 osób z Polski, ponad 350 z USA, oraz w sumie kilkaset z innych zakątków świata - nawet tak egzotycznych jak Japonia czy Indie.

Jeszcze raz serdecznie WSZYSTKIM dziękujemy..
Koło Młodych Konstruktorów


Teksas dzien 10 & 11

Posted on 15:43 by Wojtek

Wczoraj spędziliśmy z chłopakami cały praktycznie dzień na poszukiwaniu naszej przeklętej skrzyni.
Kurier obiecał dostarczyć ją do Lockheeda w piatek... wczoraj był poniedziałek i nadal jej nie było. Po wykonaniu wielu telefonów i pojechaniu do siedziby UPSa udało się nam odzyskać skrzynię i zapakować tam nasz zwycięski model.
Miejmy nadzieję, że powrót do ojczyzny będzie miała mniej problematyczny :)

Przy okazji będąc w centrum Lockheeda tam gdzie mieliśmy prezentacje, zobaczyliśmy wspaniałą wystawkę z jezdzącą kolejką elektryczną... Coś niesamowitego !! Zobaczcie na zdjęciach.

Wieczór upłynął nam natomiast na analizie zawodów, oglądaniu zdjeć modeli innych drużyn i wyciąganiu wniosków.

Dzisiaj natomiast jest już ten smutny dzień - opuszczamy przyjazną tam Amerykę i wracamy do naszego Dęblina...Oby samolot nas bezpiecznie przewiózł przez ocean :)

Do zobaczenia !!

Więcej zdjęć :https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/DZIEN10#


Ufff.. co to był za dzień. Pełen wrażeń,zwrotu wydarzeń.
Oczywiście zawody SAE AeroDesign 2011 zostały rozegrane, ale które miejsce zajęliśmy napiszę dalej aby Was potrzymać w niepewności.
Poszliśmy spać dopiero o 2.30 - mieliśmy niesamowite problem z przednia golenia podwozia która okazała się za miękka i w efekcie czego złamaliśmy główne podwozie. Naprawa tego zajęła nam pół nocy, ale efekt był na 4 z małym plusem.
 
O 5 rano pobudka, nie muszę chyba mówić Wam jakie mieliśmy opory ze wstaniem,zwłaszcza, że spędziliśmy ostatnie 3 dni na powietrzu i to w dodatku w ciągłym napięciu. Jednak o 5.30 pierwsza tura wyjechała - tym razem Seba,Mietek i Ja.
Na lotnisku wystawiliśmy modele i wraz z Seba zaczęliśmy je skladać i przygotowywać do startu. Mieciu pojechał po resztę drużyny.
Poranek był cudowny, rześki, może nieco chłodnawy. Wiaterek ok 2-3m/s w osi pasa. Nic tylko latać.

Godzina 7.45 - sędziowie wołają na start klasę mikro, naszych jeszcze nie ma :/ Chłopaki zgubili drogę na lotnisko. Decydujemy się z Seba, ze bierzemy udział w konkurencji. Niestety znowu zaczyna wiać i do boczny wiatr.
Ustawiamy model na starcie, w luku ładunkowym 1.150 kg... Bierzemy rozbieg.... i fruuuuu :/ model zostaje dosłownie zdmuchnięty z pasa.  Uszkodzenia - oderwana po raz kolejny golen podwozia przedniego. No nic, to da się naprawić - poleci.

Godzina 8.30 - Chłopaki dosłownie w ostatniej chwili wpadają samochodem na parking przed polem wzlotów. Znaleźli drogę. Rybołów już jest gotów do ostatecznej bitwy. W skrzyni ładunkowej dołożone jest 9 kg dodatkowej masy. Wczoraj przez złamane podwozie musieliśmy odpuścić 3 kolejki lotów przez co poszybowaliśmy w tabeli na 10 miejscie, dzisiaj musieliśmy to nadrobić.
Całą ekipą przemieszczamy się na start, tankowanie zbiorników i każą ustawiać się nam na start. Dzisiaj idzie wszsystko szybciej ponieważ z ponad 30 modeli do dzisiaj przetrwało tylko 13. Wiatr się nasila i wieje pod kątem ok 20 st do pasa. Będzie ciężko.
Trzymam model, Paweł sprawdza stery i grzeje silnik. Sędziowie dyktują "1 minute left". Paweł krzyczy " JUŻ !! ", puszczam. Model rozpędza się na pasie niczym Tir z silnikiem 2.0 , Pan Płk asekuruje linie progową... ale model już leci... lecii... i to jak pięknie leci !! Odrywa się bajecznie, ok 20 przed linią progowa i sunie w powietrze jak gdyby znajdował się w osłonie przed wiatrem.. Pierwszy zakręt jest najniebezpieczniejszy, wykonywany w lewo z wiatrem w prawe skrzydło. Jednak nasz model pokonuje ta faze lotu perfekcyjnie... Jeszcze jeden zakręt i wychodzimy na prostą.. model powoli obniża lot, Paweł stara się utrzymać go w osi pasa chociaż wiatr zaczyna wiać jeszcze bardziej prostopadle do pasa. Niestety musi model pójść na drugi krąg. I jak na złość model przecina linię graniczną boczną, sędziowie anulują lot. Resztę lotu Paweł wykonuje prawidłowo i ląduje równie dobrze.
Jesteśmy na siebie źli,chociaż doskonale wiemy, że w tych zawodach to już 2 dzień nie modele, nie ludzie lecz pogoda rozdaje karty.
Nie ma czasu... sedziowie wołają Advenced class i zaraz po tym mikro.

Seba i Ja w pośpiechu naprawiamy nielota. Projektując nasz model braliśmy pod uwagę pogodę z która mieliśmy do czynienia w Californii zeszłym razem czyli bezwietrznie i gorąco. Tutaj panują zdecydowanie inne warunki. Wiatry które tutaj wieją dodają do naszego profili ( E 423 mod ) tak dużą składową czołową, że model praktycznie nie chce latać.
Ustawiamy raz jeszcze mikro na start...
Sprawdzam stery, silnik, sedzia daje pozwolenie na start.... 
Rozpędzam model i po 2 metrach już jestem w powietrzu.... a w zasadzie trzymam się powietrza. Wiatr jest tak silny, że na pełnym gazie model nie chce lecieć do przodu. Po 3 próbach "halsowania" pod wiatr dostaję boczny podmuch z którego nie jestem już w stanie wyprowadzić modelu.
Model roztrzaskuje się na betonowym pasie. Niestety, w tym roku pogoda nie sprzyjała naszemu modelowi. Klasę Mikro kończymy zajmując 10 miejsce na 13 zespołów

Godzina ok 10 - sędziowie wzywają na start klasę Regular, z chłopakami przeliczamy na szybko ile "Payload'u" wrzucić - decydujemy się na 10 kg. Model powienień dać radę.
Po oczekiwaniu w kolejce startowej ustawiamy się na pas... Odpalenie silnika, sprawdzenie sterów i model już prawie jest gotowy do startu Dogrzewamy silnik na pełnych obrotach. Decydujemy się czekać na dogodny wiatr. Po kilku chwilach wiatr dokręca nieco do osi pasa i Pawel woła " TERAZ !!! ".
Tak jak poprzednio model powoli zaczyna nabierać prędkości. Podwozie naprawione a zarazem zmodyfikowane jak na razie pracuje bardzo dobrze. Czuć już ciężar modelu...
Jednak nasz "Rybołów" chce zwyciężyć i pokazać, że Dębliniacy potrafią budować modele.
Po ok 40 metrach model wznosi się w powietrze. Start z mniejsza gracją niż poprzedni - przerzucił się model miedzy prawym a lewym kółkiem podwozia, ale najważniejsze jest to, że idzie w górę...
Paweł prowadzi go po prostej do wysokości ok 20m, wykonuje zakręt i leci z wiatrem. Podejście do lądowania i już jest nad pasem... Nisko... Nisko..... będzie cudowanie !!!! :)
CHOLERAAAA !!!!!!!!!!!!!!!!!! Podmuch wiatru ciska nasz model w ziemię jak siatkarz piłkę podczas ataku, nie ma ratunku, model dotyka ziemi lewym kółkiem pasa przed jego progiem. I pomimo tego ze dalej model ląduje prawidłowo lot zostaje nie zaliczony...
Nastroje w naszej drużynie spadają dramatycznie. Morale dostają w łeb...
Mikro zwiewa, Regularem ciska na podejsciu o ziemie jak piłką... CHOLERA ! :/

O tyle dobrze, że zbudowany przez nas model ma pancerną konstrukcje kadłuba w miejscu mocowania podwozia, wynikiem czego jest zerowy brak strat...

Wracamy do stołu i debatujemy nad tym co tu zrobić. Pozostałą ostatnia runda... od niej zależy nasze być albo nie być. Jesteśmy na 11 miejscu...
Wojtek z Poznania wrzuca dane modelu, pogody, regulaminu do arkusza kalkulacyjnego i po kilku minutach otrzymuje wynik - musicie podniesc 11.55 kg aby wskoczyć wyżej..
W kole rozłam... Pan Płk zdecydowanie jest przeciwny dorzucaniu takiej masy - nie wiadomo czy poleci a jak poleci to nie wiadomo czy się nie rozbije. Zostalo już tylko 8 lotnych samolotów. Michał wstrzymuje się od głosu jako osoba nie znająca się na modelarstwie. Paweł i Ja jesteśmy za postawieniem wszystiego na jedna kartę, Michał przyjmuje po chwili nasz punkt widzenia tzn " Przyjechaliśmy tu aby walczyć,wygrywać, model jest narzędziem które ma to zapewnić, o ile jest dobry - poleci, o ile nie po cholere nam taki model ! ".
Pułkownik  umywa ręce z odpowiedzialności w razie wypadku.
Montujemy 11.55 kg. Model jest już BARDZO ciężki,waży bowiem razem z ładunkiem dodatkowym blisko 18kg....a ciąg silnika nadal tylko 4 kg ...

Ok 11 sędziowie wzywają klasę Regular do ostatniego boju,ostatniej szansy, aby zaistnieć.
Czekając na swoją kolej debatujemy czy nie przesadziliśmy, lecz odwrotu już nie ma.
Wchodzimy na pas, odpalam silnik, Paweł sprawdza stery.Jest DOBRZE !!! , wiatr jakby chciał nam powiedziec "DALEJ CHŁOPAKI.... JESTEM Z WAMI" ustawia się dokładnie w osi pasa... Model  rozpoczyna rozbieg... jedzie...jedzie...jedzie.................................................
I gdy Płk ma już krzyczeć, że zostało ostatnie 10m.... model wzbija się majestatycznie w powietrze... idzie cięzko jak Herkules... Mieciu wyprowadza model po prostej... Dostaje jednak podmuch w prawe skrzydło i model zaczyna zakręt... Jednak Paweł nie kontruje tego- pozwala modelowi rządzić się własnym życiem... Idzie do pozycji z wiatrem... Do trzeciego.... Do czwartego... Na prostej znowu zaczyna rzucać modelem, Mieciu musi błyskawicznie kontrować każdy podmuch wiatru.. Doprowadza model na gazie nad sam pas i ujmuje moc silnika..
Nasze nerwy są już na postronku...2m....1.5m....1m nad ziemia.... 0.5m.... przechyla model... kontra... i JESTTTT SIEDZI NA ZIEMI !!!! Toczy się po betonie jeszcze kilkanaście metrów... sędzia bacznie obserwuje czy nie wypadnie z pasa.... ale NIE !!! MODEL ZATRZYMUJE SIE NA ŚRODKU PASA I CZEKA NA NAS !!!

Naszej radości nie można opisać słówami, zdjęcia pokazują jak wysoko skakaliśmy z radości... Okrzyki szczęścia trwały aż do dobiegnięcia do modelu. JEST FANTASTYCZNIE !!! :)
Sędziowie chwalą lot.
Stawiamy się w stanowisku sprawdzania obciązenia, wyjmuję obciążenie i przekazuję do ważenia...Potwierdza się 11.55 kg !! dokładnie tyle ile miał podnieść nasz model wzgledem założeń w raporcie...
Trzeba czekać na wyniki.
W międzyczasie rozmawiamy z Polonią mieszkającą w Teksasie, a która przyjechałą specjanie na lotnisko aby ogladać i wspierać polskie ekipy...

Po grupowych zdjęciach nastepuje moment wręczenia dyplomów i pucharów.
Niestety nie udaje się nam wskoczyć na podium tym razem....
Nie mniej jednak.....W klasie "Regular"
Uzyskujemy w klasyfikacji ogólnej 7 miejsce na 34 startujące ekipy !!! Jest to najlepsze miejsce wśród polskich jak i europejskich drużyn !!! Poznań zajmuje 16-ta a Wrocław 17-ta lokatę !!! 
Dęblin po raz kolejny góra !!!!

Różnice punktowe między 7 a 5 miejsciem są tak małe, że tylko o włos nie stanęliśmy o dwie belki wyżej.
Zebraliśmy na tych zawodach taki bagaż doświadczeń, że kolejnym razem musi być tylko lepiej.
Ponad to, to już drugie zawody z których nie tylko przywozimy zwycięstwo, ale i nie uszkodzony model (zawody przetrwało w stanie nie naruszonym 7 modeli).
Dla potwierdzenia lista końcowa  (można powiekszać przyciskiem w prawym górnym rogu) :


Po zawodach spakowaliśmy manatki - a była godzina ok 15.... I wróciliśmy do motelu.
Zmęczenie, świeże powietrze i spływające z nas emocje powaliły nas do łożek na 2h...

Na 18 natomiast pojechaliśmy wraz z Poznaniakami na grilla zorganizowanego przez Polonię specjalnie z okazji zakończenia zawodów.Oczywiście na miejscu była również polibuda Wrocławska !! :) Uczta była wyśmienita - mięska,sałatki,owoce itp. Gospodarze oraz Polonia sprawiła nam niezwykłą niespodziankę tak wspaniałym przyjęciem.
Przy rozmowach, na różne tematy, nie tylko lotniczo-modelarskie spędziliśmy wspaniały wieczór.
Jako ekipa z Dęblina chcielibyśmy serdecznie podziękować za ten przemiły wieczór! :)

Co więcej Nasza ekipa została doceniona przez największą gazetę w Fort Worth  - "The news of Fort Worth" i znaleźliśmy się na jej łamach !! Link do zdjęcia gazety : Artykuł w gazecie

A teraz układamy się do snu po tak długim,męczącym lecz naprawdę wspaniałym dniu.

Więcej zdjęć znajdziecie na stronie : https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/Dzien9#

A tutaj szczęsliwy TEAM !! :


PS. Gratulacje dla ekip z Poznania, która rozgromiła przeciwników klasy Mikro zajmując tym samym pierwsze miejsce - BRAWO CHŁOPAKI !!!

PS.2 - Jutro kolejny trudny dzień... pakowanie i wysyłka skrzyni do Polski :(

Teksas dzien 8 - drugi dzień zawodów

Posted on 23:59 by Wojtek

Wczoraj jeszcze do pierwszej w nocy trwały przygotowania i pakowanie gratów.

Dzisiaj natomiast, odpaliliśmy nasze silniki o 5.30 nad ranem, gdy za oknem jeszcze ciemno było. Zapakowanie modeli,skrzynek,folii i innych rzeczy potrzebnych do ewentualnej naprawy na lotnisku zajęła nam ok 20min, tak, że o 6.10 byliśmy gotowi aby ruszyć za ekipą z Poznania na lotnisko.
Wszyscy jeszcze zaspani, w letargu po przebudzeniu dotarliśmy na lotnisko modelarskie - "zakładowe" Lockheeda Martina.Organizatorzy w tym roku fenomenalnie przygotowali imprezę. Na miejscu czekały na nas 3 olbrzymie namioty, pod którymi znajdowały się stoły,ławki i krzesła dla modeli i zawodników.


Pogoda nas niestety rozczarowała, od samego ranka wiał niesamowicie mocny i porwisty wiatr. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko.

Rozłożyliśmy się w pierwszym namiocie wraz z ekipą z Poznania i Wrocławia. Tak, aby wymiana informacji,cześci i narzedzi była szybka - tak też z resztą było - wspaniale układa sie nam współpraca z tymi zespołami. Chłopaki z obu drużyn są naprawdę pomocni i uczynni.

Od godziny 6.30 do 7.45 przygotowywaliśmy z Migdałem modele na start. W tym czasie cała reszta dojezdzała z motelu. Niestety, zanim zdążyli przyjechać musieliśmy stawić się na starcie z modelem klasy Micro.W tym roku podział był taki ( po rzucie monetą ), że Micro latam Ja (Wojtek), Regularem natomiast Paweł. Ustawiliśmy się z Migdałem w kolejce startowej i nie wiadomo cholera czemu mi przypadł "zaszczyt" otwierania zawodów - czyli pierwszego lotu.
Wiatr był w granicach 5m/s w porywach do 7-8m/s, wiec gwizdało pierwszorzędnie :/ Przed startem dołożyliśmy do Micro 320g dodatkowej masy ale i to było za mało na takie warunki...
Zaraz po starcie zacząłem walkę z modelem aby go tylko utrzymać w powietrzu. Na co widownia "oddychała" przy kazdym uskoku wiatru "uuuuaaaa"..."ooooo" etc :D.
Niestety po minięciu lini lotnego startu i wzbiciu się na ok 10m dostałem takiego podmuchu, że wyrzuciło model półpętlą do pozycji prawie plecowej, niestety przy tej konfiguracji modelu nie mialem nic do powiedzenia, model złożył się w korek z którego nie mogłem go wyprowadzić. Jedyne co udalo się to go wy płaszczyć tak, ze po przyziemieniu strat praktycznie nie było ( wyklejone podwozie, wyklejone lotki i ster kierunku). Co za tym idzie otworzyłem zawody nie tylko pierwszym lotem, ale i crashem :D

Chwilę po 8.30 przyjechali chłopaki i zaczęliśmy regulowanie silnika przed lotami klasy Regular.
Zgodnie z regulaminem, pierwszy lot wykonuje się bez dodatkowego obciążenia, co przy modelach o dużej powierzchni nośnej,małej jej obciążeniu i malej prędkości postępowej jest nie lada wyzwaniem. Nasz Rybołów tym bardziej budził w nas obawy, ponieważ na pusto, ma tendencje do myszkowania.
Niemniej jednak nie było wyboru. Ustawiliśmy się całą ekipą ( Płk,Migdał,Mietek,Seba,Ja) w kolejce startowej. Gdy nadszedł nasz czas, stanęliśmy modelem w stanowisku startowym i zapuściliśmy silnik. Poszedł od pierwszego przekręcenia rozrusznikiem. Po wygrzaniu sędzia pyta " Are you ready ? " - YES.
Wkołowanie na pas - niestety nie mogliśmy używać naszych hamulców podczas kołowania bo pas jest średniej jakości i baliśmy się aby nie przytarło śmigło o podłoże.

Model ustawiony na lini startowej ziemnej, ostatnie spojrzenie na chorągiew wiatru... Nie dobrze, z 6m/s i ciagle podmuchy.. Ryzykujemy. Gaz na maxa i po minucie dogrzania "puść!"... Miał się toczyć a tu od strzałuy wzbija się w powietrze i brnie ku przodowi. Wygladało to jakby ciężka lokomotywa próbowała podjechać pod górę. Model mija linie startu lotnego i Paweł wykonuje zakręt w lewo w kierunku jeziora. Model zachowuje się bardzo dobrze, chociaż widać, że żyje własnym życiem i nie koniecznie chce aby mu przeszkadzać. Na podejściu do lądowania to samo... ciężko, ciężko pod wiatr. JEST !!!! Siada model na amerykańskim gruncie jak baletnica na deskach opery.
Zaliczony pierwszy lot - będzie dobrze i tak po zakończeniu lotów "regulara" zostaje ogłoszona lista wyników. Po pierwszej turze lotów nasz model przeskakuje z 23 na 16 miejsce !!! Jest fantastycznie !
 Lista po 1 turze lotów

Z Mieciem idziemy do sędziów aby pokazać im, że nie mamy dodatkowej masy w komorze ładunkowej.
Następnie zabieramy się za naprawę klasy Micro. Trochę czasu to zajmuje, ale efekt jest zadowalający.
W międzyczasie loty wykonuje klasa "Advenced".
Sędziowie ponownie wywołują klase Micro. Stawiamy się na start. Tym razem dokładamy 800g dodatkowej masy. Gdy przychodzi nasza kolej staję na start. Znowu pytanie sędziego o gotowość - potwierdzam. Chłopaki trzymają kciuki. Zwiększam gaz i model sunie po ziemi jakies 5-6m i powoli wzbija się w powietrze! No i jest !!! Idzie "maleństwo jak po sznurku", nabieram wysokośći lecąc wzdłuż pasa. Po osiągniecu ok 15m wykonuję zakręt w lewo... idzie...idzie i jak się nagle nie zwali w kora ! :/ Niech to szlag !!! Co jest z tym cholernym modelem !! Poszedłem pozbierać model, tym razem uszkodzenia znaczne w kadłubie,skrzydła całe. Niestety nasz model został zaprojektowany na pogodę bezwietrzną lub prawie bezwietrzną. Mając profil E423 jest bardzo podatny na wszelkie podmuchy i zmiany kąta natarcia.
Ze zwieszoną mina wracamy do namiotu. Co prawda Seba pełna parą rusza z odbudową, jednak na dzisiaj micro jest już skonczony. Może to i dobrze, bo wiatr jest nie miłosierny i z każda minutą przybiera na sile.

Nadchodzi moment gdzie znowu musimy stawić się na start,tym razem z Regularem. Szybka kalkulacja warunków atmosferycznych,panującego ciśnienia i decydujemy się... na dołożenie 7.5 kg !!! czyli masy która była maksymalna dodatkowa masa modelu z zeszlego roku. Zbudowaliśmy ten model z myśla o podniesieniu 11-12kg wiec  7.5 kg powinno pójść jak po maśle.
Sędzia wywołuje naszą drużynę do odpalenia silnika..Odpalamy.. i jak mi silnik po pazurach nie da :/  Z broczącą reką odpadam raz jeszcze silnik. Mieciu sprawdza wszystkie serwa,wychylenia i decydujemy się na kołowanie ku lini startowej. Model ustawiony zostaje na środku pasa. Wiatr przybrał na silne i wieje w granicach 7-8m/s w podmuchach do 12m/s, najgorsze jest to, że nie uklada się w osi pasa a kręci w promienu 20-25st.
Mietek daje pełny gaz.... podgrzewa i mowi "już", puszczam model, który toczy się przez 2-3m i zaczyna powoli wzbijać się ku niebu. Idzie bardzo ładnie i stabilnie jak na panujące warunki. Przekracza linie startu lotnego. Mieciu decyduje się kontynuować lot po prostej nabierając wysokości. Podmuchy wiatru są tak nieprzewidywalne ze potrafią podnieść model o 1-2m w górę, lub rzucić go w dół.Po 2 zakęcie sędzia krzyczy do Pawła, aby ten nie zbliżał się do jeziora bo bedzie trzeba model łowić, ale jak tu się nie zbliżać jak nasz Rybołów ewidentnie chce tam lecieć ? Mieciu kontruje i przechodzi do 3 zakrętu. Wykonany z naddatkiem powraca powoli do osi pasa. Model nie wydaje się przeciążony ( jak Myszołów w zeszłym roku z tym ładunkiem). Idzie stabilnie do ziemi. Betonowy pas, który zdążył się już nagrzać od przedpołudniowego słońca odpycha nasz model... Ale grawitacji nie da się oszukać. Model ląduje w połowie pasa.
JESTTTTTTTTTTTTTTTTTTT !!!!  :) Nasza ekipa już świętuje wspaniały, udany lot !! :)
Ponownie zgłaszamy się z Mieciem u sędziów, którzy tym razem jednak ważą nasz ładunek... 16.89 lb !!! Podnieśliśmy najwiecej z klasy Regular w 2 rundzie zawodów !!!
Efekt tego jest taki, że po 2 rundach lotnych+prezentacja+raport wskakujemy na 3-cie miejscie !!
lista po 2 turze lotów
Szczęśliwi, lecz jeszcze głodni adrenaliny oglądamy loty innch zespołów.
Niestety, wiele model nie jest w stanie latać w  tych warunkach i ulega destrukcji lub cześciowym uszkodzeniom w wyniku podejmowanych prób lotnych.
Dla Nas, wielkim przeżyciem, aczkolwiek smutnym był wypadek modelu ekipy z Politechniki Poznańskiej. Chłopaki mieli wspaniały model będący pretendentem do wygranej.Był on cięty na cnc i o połowę lżejszy niż nasz.Niestety na prostej do lądowania ich skrzydła w padły we flatter i odmeldowały się od kadłuba ( Michał uchwycił to fenomenalnie na zdjęciach - chyba rozminał się z przeznaczeniem bo powinien zostać spotterem lub fotoreporterem :D ). Wiele innych modeli podległo. Część z nich już nigdy nie poleci...
Chociaż nie ukrywamy, że każdy wypadek przybliża nas do dobrej pozycji ( Chłopaki z POZ,Was się to nie dotyczy - mamy nie pisaną umowę przyjaźni ).

W międzyczasie przewijają sie kolejne kolejki klas Advenced i Micro. Niestety, nasz model ciągle jest na stole reanimacyjnym. Docelowo nie ma to znacznia bo i tak liczy się jednostkowe podniesienie wagi, a nie suma lotów.Liczymy zatem, że jutro uda się nam powalczyć małym.

Ale wracając do relacji, po konkurencjach innych klas,sędziowie nawołują do rundy trzeciej klasy Regular.
W ekipie pojawiają się rozłamy - Mietek i Ja jesteśmy za wykonaniem lotu, Płk oraz Migdał są przeciwni.
Fakt,wieje 8m/s w porywach do 12ms,a podobno ( klasa Advenced z loggerami) twierdzi ze w powietrzu dmucha nawet do 20-22m/s. Warunki pogodowe przemawiają za pozostaniem na ziemi...chęć zdobycia wyższej lokaty bardzo kusi..
Stwierdzamy jednak po kilku minutach debat "a ****, po to tu przyjechaliśmy, aby walczyć - do boju", po kalkulacji pogody,cisnienia i płynących korzyści z ewentualnego podniesionego ciężaru decydujemy się na włożenie 9.2kg do luku ładunkowego. Model jest teraz NAPRAWDĘ ciężki. Jego sumaryczna masa podskoczyła do blisko 15 kg, a ciąg silnika może 4 kg..
Standardowo ustawiamy się na starcie.Płk,Mieciu i Ja odpalamy model,Migdziu jako nadworny fotograf strzela zdjęć ile wlezie.Sędzia karze nam ustawić się na lini startowej. Po wytoczeniu modelu na linie startu ustawiamy go po prawej stronie pasa, aby jego linia startu pokrywała się jak najbardziej  z osią wiatru.
Dogrzewamy silnik.. Mieciu woła "już" i poszedł..... po przetoczeniu się ok 3-4m model dostaje wielkiego podmuchu z lewej strony !!!!!!! Efektem czego jest obrócenie się model wzgledem pionowej. Niestety podwozie przednie jako drut nie wytrzymuje takiego skręcenia si ugina się powodując obrót modelu o ok 90st. Podwozie główne nie pozostaje dłużne, i po wykręceniu pirueta pęka w miejscu gięcia.
Podwozie mamy wykonanie w WZLach z duraluminium PA7 i to wygrzewanego w piecu!! Nie spodziewaliśmy się, że może się złamać!!! :/ Niestety mamy takowe tylko jedno ( kryzys finansowy).
CHOLERA !!! A miało być tak pięknie !!!:(
Zasmuceni wracamy do stolika.

Sędziowie ogłaszają listę po 3 kolejce... spadliśmy z 3-go na 6te miejscie. Ale i tak jest pięknie ! :) Nie zamyka nam to możliwości aby jeszcze jutro wskoczyć na pudło ( o ile model poleci tak jak byśmy chcieli).
Lista po 3 turze lotów

Chłopaki z Poznania dodaja nam jednak otuchy - "Wy macie tylko podwozie do naprawy, my już nie mamy modelu". Tak !! Nie można się poddawać. Decydujemy się, aby odpuścić dzisiejsze kolejne 2 konkurencje. Widać tak miało być i "góra" nie chciała abyśmy latali w takiej pogodzie, dając nam sygnał w postaci złamanego podwozia :)
Składamy cały nasz "bajzel" do samochodu i ruszamy do miasta na poszukiwania odpowiedniego płaskownika stalowego który uzupełni nasz brak kwałka podwozia gdzie mocowane jest koło.

Płaskownik zdobyliśmy w wszystko majacym "Home Depot".
Chłopaki skoczyli jeszcze po coś do miasta, ja zostałem w motelu napisać relacje.
Gdy tylko wrócą zabieramy się za naprawę Regular i Micro. Zejdzie nam pewnie to do 1-2 w nocy, ale warto ! Mamy też szatański plan modyfikacji Regulara.... może się uda :)

Podsumowując - dzisiejszy dzień zaliczamy do udanych.Oczekujemy co prawda na ostateczną listę po 4 turach lotów. Jednak spodziewamy się, że nie wyjdziemy dalej jak za pierwszą dziesiątkę. Mikro klasa tak jak wczoraj była 10ta tak i dzisiaj jest na 10tej pozycji.

Link do wszystkich zdjęć z dzisiaj : https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/Dzien8#

Trzymajcie kciuki za jutro !!!! :)

Dziękuję wszystkim za wiarę w nas i komentarze podtrzymujące na duchu !! :):)

Teksas dzień 7 - Pierwszy dzień zawodów

Posted on 05:44 by Wojtek

"Nec Hercules contra plures" czyli - Nawet Herkules nie poradzi przeciw wielu..
 Takie motto wyznacza nasz dzisiejszy dzień....

Po pobudce o 6.30 rano zaczęliśmy mętnie krzątać się organizując wyjazd na prezentacje i testy techniczne.
Poznaniaki wystartowali już wcześniej co przyspieszyło tempo naszych przygotowań :)
W zasadzie mieliśmy już wszystko gotowe wczoraj, jednak na testy postanowliliśmy zabrać wszystko, co tylko było możliwe, aby gdyby zaistniały jakieś nieporozumienia można było poprawić niedociągnięcia,a to wymagało popakowania gratów do skrzynek,ułożenia w samochodzie etc..

Podzieliliśmy się na dwa zespoły i tak Mietek,Migdał i Ja pojechaliśmy o na 9 do centrum konferencyjnego Lockheeda Martina, gdzie w tym czasie Pan Pułkownik i Seba rozgryzali jeszcze możliwe scenariusze pytań na prezentacji.

Z Michałem zostaliśmy na miejscu natomiast Paweł pojechał po resztę. Zaczęliśmy rozkładać nasze manele oraz skladać modele. Na miejscu było już sporo ekip które równie pieczołowicie składało i dopiesczało swoje maszyny.
Co nas bardzo cieszyło i dodawało otuchy to słowa sędziów,inspektorów oraz widzów ,którzy chwalili nas za ładną linię modelu. Było kilka osób wsród "starych wyjadaczy", którzy co roku jezdza po zawodach jako wolontariusze i również oni doceniali i chwalili nasza rozwojową konstrukcję modelu. Zdażył się rownież przypadek, gdzie "dziadek" czyli osoba ok 80ki,bedaca fanem AeroDesign opowiadała nam o tym jak była w Dęblinie na zawodach makiet latających w 2004 roku, oraz o tym jak piła wódke w "Piekiełku" ! :)

Po złożeniu modelu i przygotowaniu do inspekcji technicznej zaczęliśmy chodzić i oglądać inne modele. I jedno jest pewne - ile uczelni tyle pomysłów na "złoty środek".
Wiele modeli naszym skromnym daniem nie powinno nigdy się tam znaleść, były obklejone na "odwal się" albo wykonane z totalnie topornych materiałów,niektóre patenty powodowały smiech samej komisji. Trzeba jednak przyznać ze kilkanaście modeli jest naprawde FENOMENALNYCH, pięknie wykonanych,dopracowanych w drobnych szczegółach no i bardzo lekkich. Na szczególną uwagę zasługuje model z Polibudy Poznańskiej, która już 4 raz jest na tych zawodach i mając tak długoletnie doświadczenie w tym roku zrobiła model który jest pretendentem do 1 lokaty.Wspaniałe modele mają również MIT oraz Taxas University.

O 11 gdy ekipa była już w całości postanowiliśmy udać się na inspekcję techniczną.
Mili Panowie w wieku ok 70tki zaczęli sprawdzać każdy możiwy szczegół naszej konstrukcji i porównywać go z planami oraz rapotrem. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że przypałętał się jakiś ****** z innej ekipy inspektorów i zaczął krytywkować naszych, że nam przepuszczają jakieś tam drobnostki... No i się zaczło, a to snapy nie zabezpieczone silikonem, a to długość za duża (mamy inny kołpak jak w projekcie- w sumie o 1cm dłuższy model),a to napis mało czytelny, a to o 3mm za małe napisy :/ Generalnie same duperelnictwo ale zajęło nam uzupełnianie tych pierdółek ponad 2h. Po czym komisja stwierdziła ze do 6mm maja prawo nie obniżać punktacji, ale ze mamy 10mm kadłub dłuższy to dostaliśmi 4 punkty karne :/ Niestety kołpaka innego nie mieliśmy, a jest wymagany.

Zdenerwowani, musieliśmy przyjąć niestety fakt utraty punktów. Nie było jednak czasu na rozmyślanie "co by było gdyby", poniważ o 14 była prezentacja ustna.
Zacząłem ostatnie przygotowania do prezentacji powtarzając slownictwo i tekst prezentacji. Wybiła godzina 14... teraz nasz team. Wraz z Mieciem i Płk wnieśliśmy model do sali pokazowej...
Regulamin nakazuje nam włożenie do modelu w ciagu 1min dodatkowego balastu, na to mówimy komisji ze payload jest modelu... proszą aby otworzyć, wiec na pewniaka odkrecamy model a tu... nie ma sztaby na szczęscie udało się nam to obrócić w żart i szybko uzupełniliśmy braki :)
Chłopaki musieli wyjść i zostałem sam na placu boju.. Komisja pomimo, śmiesznego początku  szybko zaczęła z pełną powagą przysłuchiwać się moim wypociną... Design selection,Design concept,Aerodynamics,Stability etc to tylko kilka punktów z prezentacji.. Idzie szybko.  Pokazałem nasze hamulce bębnowe - to zrobiło wrażenie. Ale teraz najgorsze... pytania sędziów... no i się zaczął sajgon.. W jakim programie obliczyliście wpływ strumienia zaśmigowego na działanie stateczników, jaki ma wpływ cięciwa (duża) na stateczniki przy zerowym ustawieniu ich wzgledem płata, w czym obliczyliśmy wytrzymałość konstrukcyjną etc itp... No i jak tu się bronić gdy wytrzymałość sprawdzaliśmy metodą " Mietka ręka". Co prawda takie rzeczy jak wpływ silnika,moc,ciag etc oczwisicie liczyliśmy. Natomiast wytrzymałość?? Jeszcze nie ten rok :) Suma sumarum nie było najgorzej. Chociaż widzę jako osoba prezentująca nasz model już 2 rok, że ta edycja zawodów jest na ZDECYDWANIE wyższym poziomie, może nie tyle samo wykonanie co teoria.

Zaraz po prezentacji nie było czasu na ziewanie. Wraz z Mieciem poszliśmy na 2 prezentacje - tzn klasy MICRO.  Tutaj jeszcze weselej. Prezentacja naszym zdaniem OK, czas złożenia modelu ze skrzynki do stanu Ready to Fly też perfekcyjny, tyle,że pytania komisji... co najmniej jak na poziomie badania modelu Raptora F-22. Mieciowi który miał mi pomagać w odpowiedziach ( W Mikro mogą prezentować 2 osoby) aż dech zaparło :(

No nic, wyszliśmy nieco podłamani...
Zbliżala się godzina 16, pomogliśmy trochę Poznaniakom w przygotowaniu ich klasy modeli do prezentacji raz inspekcji technicznych...

O 17 godzinie sami byliśmy gotowi aby poddać się inspekcji technicznej klasy Micro. Generalnie komisja nie miala zastrzeżeń chociaż kilka drobnych spraw musieliśmy im wytłumaczyć - maja niesamowitego bzika na punkcie bezpieczeństwa lotów. Czepiali się troszkę o wyłożenie skrzyni - ale stanęło na tym ze przyjmiemy 2 punkt karne i nie bedziemy musieli jutro przed lotami się z nimi ganiać. Jest to o tyle korzystne, że jutro od 6 rano możemy się skupić tylko i wyłącznie na przygotowaniu modeli do konkursowych startów a nie musimy się martwić jeszcze o techniczne sprawdzenie.

Zaraz po sprawdzeniu modeli i zatwierdzeniu mikro zaczął się briefing dla ekip - gdzie parkować, gdzie się rozstawiać, jak kołować na starty i inne cenne uwagi, dla zachowania bezpieczeństwa i płynności rozgrywania zawodów. W między czasie organizatorzy "rzucili" na salę kartony z pizza i puszki z cola, wtedy dopiero nasze żołądki przypomniały sobie, że trzeba coś zjeść. Pod tym względem organizatorzy spisali się na medal.

Odprawa skończyła się ok 18.30, i zanim spakowaliśmy się do samochodu, doprowadzliśmy nasze stanowisko do wzlędnej czystości i wróciliśmy do motelu zrobiła się 21.....
Teraz pracujemy nad klasa Regular oraz Mikro poprawiając kolejne drobne usterki które naszym zdaniem sprawdzały się, ale Amerkańce uważali inaczej.

Co do wyników.... Po 2 konkurencjach - tj prezentacji ustnej oraz ocenieniu raportu który był wysyłany w połowie stycznia ( Ponad 40 stron A4 technicznych wykresów,rysunków i tekstu) uzystaliśmy 23 lokatę na 36 zespołów w Klasie Regular oraz 10 lokatę na 13 zespołów w Mico. Poznań przed nami, Wrocław ulokował się za nami.
Niestety, nasze nastroje po ogłoszeniu wyników trochę "zdechły".. spodziewaliśmy się większej ilości punktów. Wiemy, że raport był na 3+, aczkolwiek wynika to z faktu, że tworzyliśmy go równolegle z nauką do sesji - sami wiecie jakiej. Co niestety nie pozwoliło nam na pełne skupienie się nad celem. Ale, czasami trzeba wiedzieć, co jest w danym okresie najważniejsze.

Pociesza nas myśl, że prawdziwe zawody zaczną się dopiero jutro.. i wtedy nastąpi zrewidowanie teoretycznych założeń dużej częsci zespołow.

Trzymajcie za nas kciuki i kibicujcie nie zależnie od rezultatów.
Dziękujemy wszystkim za komentarze dodające nam otuchy !! :)

Dęblin górą!!

Link do zdjęć z dzisiaj :https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/Dzien7#




Nowa zakładka SPONSORZY

Posted on 07:07 by Wojtek

Umieściłem nową zakładkę z listą naszych wspaniałych sponsorów !
Zakładka znajduje się u góry po prawej stronie naszej witryny.

Teksas dzien 6

Posted on 06:27 by Wojtek

UDAŁO SIĘ !!! :)
Co prawda znowu na styk, ale wkońcu paczka dotarła dzisiaj w nasze ręce, ale od początku..

Rano jak zwykle pobudka,kapiel i sniadanko. I wio.... do roboty - Michał to poszukiwań naszej skrzyni, Płk,Paweł i Ja na poszukiwania kółek do Micro,wypełnienia w postaci pianki-np z pianki dziwekochłonnej; Seba na standby'u.

Pojechaliśmy do olbrzymiego sklepu modelarskiego oddalonego od nas o 65km :/ Do tego na Freeway'u cholerne korki więc jechaliśmy ponad 1.5h.Na nasze szczęście zdobyliśmy tam kółka, wiadomo, nie takie wymarzone, ale powinny spełniać swoje zadanie. Potem staraliśmy się znaleźć wypchanie skrzynki mikro ale tak samo jak wczoraj - nici z tego wyszły.

O 11.30 Migdał dzwoni z Hiobową wieścią "Nasza skrzynia utknęła na lotnisku, za**** tzn. jedzcie bardzo szybko do mnie i grzejemy na lotnisko bo kobieta pracuje tylko do 13", KURCZE !!! Czemu my mamy znowu pod górkę !! :/ A tym bardziej jak tu grzać jak na Freeway'u korki jak jasna cholera !! Nie dośc tego lotnisko jest kolejne 50km od naszego motelu.Paweł dawał w palnik ile tylko mógł - tym razem jednak z godnie z przepisami aby nie zarobić kolejnych 300 "baksów".

Przesiedliśmy się i chłopaki w składzie Migdał,Mietek i Seba pojechali walczyć o nasza skrzynię, natomiast Ja przeznaczyłem ten czas na dopieszczenie prezentacji i kolejne maglowanie słownictwa fachowego.

Z duszą na ramieniu oczekiwaliśmy na powrót chłopaków wraz z Pułkownikiem..

I tak UDAŁO SIĘ !!!! POWRÓCILI ok 16 z naszymi modelami,skrzyniami,cięzarami etc wyjętymi ze skrzyni. Kurier obiecał dostarczyc pusta skrzynie w przeciagu 1-2dni... ale to już nie jest istotne. Mamy nasz model i nadal jesteśmy w grze !! :)

Całe popołudnie i wieczór spędziliśmy całą ekipą na poprawianiu drobnych niedociągnięć wizualnych oraz technicznych. Okleiliśmy również modele naklejkami "szkolnymi i team'owymi" oraz naklejkami sponsorów. 

Jutro o 10 musimy się stawić na inspekcje techniczna - tzn badanie czy wymiary się zgadzaja, czy model spełnia BHP i czy nie zabijemy nim innych xD
Nastepnie bedziemy oczekiwać na naszą kolejke do prezentacji ustnych :)

Poniżej kilka zdjęć z dzisiejszego dnia, a w zasadzie popołudnia :


https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/TeksasDzien6?authkey=Gv1sRgCJvR24rWjZ3ZNw#



Teksas dzien 5

Posted on 02:45 by Wojtek

Witajcie ! :)

Wszystko ładnie pięknie, ale czas wziąć się do pracy, czyli celu naszego pobytu tutaj.

Odpaliliśmy z rańca, aby pojechać na pole wzlotów oraz sale konferencyjna gdzie bedziemy przeprowadzać w piątek prezentację ustną. Lotnisko jest bardzo ładnie położone nad jeziorkiem, betonowy pas, drogi kołowania i to wszystko specjalnie dla modeli. Podejście z małymi krzakami. Generalnie miejsce dobre do latania, chociaż bliskość wody trochę nas niepokoi - nie modele nie są wodnolotami :D

Centrum konferencyjne - jak centrum :D - ważne abyśmy mogli coś sensownego na prezentacji powiedzieć ;p

Potem mieliśmy odebrać skrzynię z centrum Lockheeda, i tu powtórzył się zeszłoroczny scenariusz :/ Paczka znowu ma opóżnienie, miałą być przed południem, potem niby po południu...
Migdał spędził całe popołudnie dzwoniąc i mejlując z przedstawicielem UPSa... Bład był gdzieś na trasie miedzy Heatrow a Dallas, ale skrzynia jest już u kuriera i będzie jutro ok 11 do odbioru.
My tymczasem (Płk,Mietek,Seba i Ja) pojechaliśmy poszukiwać kółek do modelu, okazało się bowiem ze w ferworze pakowania model ( mikro klasa ) poleciał z płozami do śniegu, a nie kółkami .
Po odwiedzeniu 3 sklepów a'la modelarskich jednak nie zdobyliśmy niczego co by nas zadowoliło.

Odległości są tutaj olbrzymie ( zrobiliśmy dzisiaj po samym miescie blisko 200km ), chociaż dla nas nie był to czas stracony - Ja uczyłem się prezentacji na piątek,Mietek w tym czasie ( jazdy samochodem który prowadził Pan Wetoszka) nadrabiał zaległości w specjalistycznym słownictwie. Widzimy teraz dokladnie ile jeszcze przed nami drogi, aby opanować angielski...a co tu dopiero mówić o płynnej rozmowie  językiem technicznym. Jednak co do samej prezentacji nie powinno być problemów, w dwójkę powinniśmy dać radę pytaniom komisji.

Liczymy, że paczka jutro bedzie w naszych rękach... Ekipa z Poznania jednak ma WIELKIEGO pecha:( Ich paczka gdzieś zaginęła i kurier nie wie dokladnie gdzie ją ma :/ Trzymamy kciuki za chłopaków aby odzyskali paczkę przed zawodami !!

Mamy też informacje, że Wrocław przyjechał ale nie wiadomo gdzie są xD

Dzisiaj zdjęć brak -  mam problem z serwerem picassy :/

Teksas dzien 4

Posted on 09:34 by Wojtek

Nadrabiam zaległości,spowodowane brakiem internetu nad zatoką meksykańską :)

Ale od początku, dzisiejszy dzien zaczał się rutynowo - pobudka,kąpiel, BurgerKing i planowanie dnia.
No i na tym odcinku wszystko było prawidłowo. Postanowiliśmy pojechac do Texas Air Museum w San Antonio czyli ponad 400km od miejsca gdzie spaliśmy nad zatoką (Gulveston).
O 7.30 ruszyliśmy naszym krążownikiem do San Antonio, i tu zaczeły się pierwsze "jajca" po przejechaniu ok 200km czyli połowy trasy, momimo tego, że uprzedzaliśmy Mietka aby trzymał się predości 70Mph.... stwierdził, że może jechać 81 na 60tce :D zakonczyło się to czerwono-niebieskimi kogutami radiowozu który stał na poboczu... Policja rzuciła się w pościg za Mietkiem, który jednak przeciwnie do Jones'a w "Ściganym" nie był kozakiem i grzecznie zjechał z drogi...
Niestety, żadne tłumaczenie nie ugięło "strażnika teksasu" i Paweł zarobił pierwszy mandat w życiu.. i to na blisko 300$ xD :/ Załamka...
Mietek był delikatnie mówiąc..zdenerwowany...

Po dotarciu do Muzeum okazało się,że jest ono bogate w zbiory z okresu II WŚ w tym ORGINALNEGO Foce-Wolfa 190 !! Nie ma co prawda wielu samolotów z tego okresu, jednak posiadaja w zbiorach mnóstwo drobnicy-naszywki,mundury,notesy etc. Zwiedzaliśmy muzeum przez ponad 2h i powiem, warto było jechać ponad 400km :). Zresztą zobaczycie na fotkach.

Po muzeum dostaliśmy cynk ze ekipa z Poznania leci już do Dallas. Obiecaliśmy, że jako zaprzyjażniony zespół odbierzemy ich z lotniska.
Ruszyliśmy więc w dalszą drogę, pokonując kolejne 450km :/ Oj biedne te nasze tyłki :/

Po drodze w padliśmy na małe "co nie co" ;)

O 23 odebraliśmy chłopaków z Poznania, i wydawałoby się ze tu się już skonczyła nasza przygoda...ale nie..
Po wynajmie samochodu przez Poznań mieliśmy na nich czekac przy wyjezdzie, tym razem ja byłem kierowcą. Ponieważ nie było gdzie zaparkować, postawiłem samochod na placu budowy przy drodze... nie mineły 4 minuty podjechała "suka policyjna", zobaczyła samochod czychajacy w krzakach no i już.... swiatła, reflektor,kogut.... a ja za kierownicą :/
Policjant z odbezpieczona bronia kazałmi z podniesionymi rekoma wysiąść z samochodu, latarka dokladnie mnie obejrzał z odleglosci ok 2m i wypytał co i jak karząc zarazem pokazać prawo jazdy. Serce biło jak jasna cholera... jak w prawdziwym filmie z Hoolywood -ale mało przyjemne!! :/
Na moje szczęście gościu kumał co i jak i nie robił problemów, chociaż i tak pozaglądał do bagażnika i na twarze chłopaków...

No a teraz ( blisko 3 w nocy) dotarliśmy z Poznaniakami do motelu i rozkladamy się spać...

Dobranoc i do zobaczenia rano ! :)

PS. Po drodze na chwile wpadliśmy do muzeum modeli RC, ale było zamknięte :(

Wiecej zdjeć :

https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/TeksasDzien4#



Teksas dzien 3

Posted on 09:32 by Wojtek

Dzisiaj krótko z racji tego że nadrabiam zalgłości...

Będąc w Texasie, grzechem byloby nie zobaczyc Centrum Kontroli NASA. Postanowiliśmy ekipą wybrać się w podróż do oddalonego o ponad 400km Houston gdzie znajduje się owe centrum.
Pobudka o 6 rano, 7 wyjazd z motelu i po sniadaniu w BurgerKingu o 7.30 wypadliśmy na autostradę w kierunku Houston.

Podróż przebiegła sprawnie,szybko i bez kłopotu.

Seba (kolega z politechnik Warszawskiej,który przyjechał specjalnie wspierać naszą ekipę) będąc zapaleńcem lotniczych szrotów wyszukał po drodze stare, ale nedące w ciagłym użytku szrotowicho.
Widok który tam zobaczyliśmy... przerósł nas samych !! Sprzetu tyle, że w polsce byśmy z tego wyklepali co najmniej po 2 samoloty dla kazdego aeroklubu !!! :D Niesamowite "eksponaty" tam znajdowaliśmy, cessny,pipery,beńki,eurocoptery etc... Oczywiście mamy z tego pamiątki xD
Reszte zobaczycie na zdjęciach :)

Po dotarciu do Houston dojechaliśmy do celu....
Centrum jest olbrzymie... nie wiem czy widzieliśmy nawet 20% wszystkich kompleksów Z ZEWNATRZ, jako, że jest to w ciagłym użytku możliwe jest zwiedzanie tylko ze zoorganizowana kolejka, oczywiscie jest to wszystko zrobione przemyslanie aczolwiek jak dla nas, osob głodnych techniki trochę zbyt pod publikę.
Największymi rarytasami była rakieta SaturnV oraz możliwość zobaczenia pokoju Kontroli Lotów.
Trochę nas to rozczarowało, bo większość budynków jest ukryta za betonowymi zasłonami i nic na dobra sprawe nie wiedać, gdyby nie fakt zdjęć i naszej relacji nie uwierzylibyscie ze to NASA.

Po zwiedzaniu, późnym popoludniem udaliśmy sie do Gloveston nad zatoką meksykańską, aby tam ułożyć nasze kości do snu ( jeszcze nie wiecznego :D).

https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/TeksasDzien3#




Teksas dzien 2

Posted on 04:26 by Wojtek

Udało się !! :)
Dzisiaj wstaliśmy dopiero o 9-tej, musieliśmy odespać różnicę czasową. I tak dopiero o 12 mieliśmy się spotkać z polakiem który miał nam pomoc z wynajmem samochodu. Jak to Migdałek mowi do 13 studiowaliśmy "nauki pokojowe". Dopiero po 13 dodzwoniliśmy się to polaka,niestety nie udało się nam spotkać dzisiaj.
Z chłopakami zdenerwowani i podłamani postanowiliśmy znowu taksówka pojechac do wypożyczalni i spróbować ponownie. W ekipie Migdał,Mietek,Seba i Ja ruszyliśmy do wypożyczalni... po długiej,namiętnej  rozmowie w języku prawie angielskim udalo się ugadać Panią w wypożyczalni na samochod tak ze starczyło nam pieniedzy na karcie kretydowej.... :D
I tak staliśmy się posiadaczami Jeep Patriot'a na 9 dni.
po 16 wróciliśmy po pułkownika i pojechaliśmy na obiad w PRAWDZIWYM BurgerKingu xD po kolacji pojechaliśmy do Fort Worth aby zobaczyc co i jak w naszym "miescie". Przeszliśmy się po "starówce", całkiem ładna. I pod wieczor skoczyliśmy na małe co nie co do baru... no i tu zdziwnienie !!! WOLIMY TEKSAS !!! :) Kelnerki prawie tak ładne Polki !! :)
 California jest zdecydowanie przereklamowana !!
Jutro ruszamy na południe..

Link do zdjęć : https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/Dzien2#


Od dzien 2

Teksas dzień 1

Posted on 04:25 by Wojtek

Po ponad 25h na nogach w końcu dotarliśmy do celu naszej podróży. Motelu 6 na obrzeżach Fort Worth.
Było PRAWIE bez perypetii, niestety jak na razie dość uciążliwych..

Z Dęblina wystartowaliśmy o godzinie 3.30 rano w składzie Płk. Adam Wetoszka, Migdałek,Mietek,Ja (Wojtek) oraz dwóch kolegów z wojskowych kierunków którzy postanowili nas odwieść na lotnisko ( dzięki Michał i Karol ).
Tutaj całą podróż odbyła się planowo i bez większch poślizgów  - do Londynu lecieliśmy A320 a z Londynu do Dallas Beńkiem 747 :D - WIEEELKIE bydle
Dwie nieprzyjemności tej podróży to wiadomo... ból pośladków od siedzenia.. i fakt, że zawiedliśmy się na British Airways, które zastosowały wobec nas "diete cud" tak więc dolatując do USA marzyliśmy o tłustym,wielkim burgerze  :)
Po za tym podróż na 5.
W Dallas zastała nas cudowna pogoda, temperatura ok 20-22st, słoneczko z drobnymi chmurkami, bezwietrznie. Cud malina...
I tu zaczęły się nasze problemy..
Zgodnie z Migdałka ustaleniami pojechaliśmy wynająć samochód, tam jednak okazało się, że moja karta, jedyna karta kredytowa w naszym zespole ma problem z czytaniem, efektem czego nie mozemy wynająć samochodu :(
Próbowaliśmy u dwóch dealerów i niestety nie udało się...( w zeszłym roku nie było tego problemu ).
A jak tu poruszać się po stanach, gdy odległości tu są olbrzymie a komnikacja miejska prawie nie istnieje.
Po długich naradach postanowiliśmy wziąc "taxę" i pojechać do motelu aby wypocząc i zebrać siły ( ponad 20h na chodzie dawały nam już się we znaki ).
Kierowca - Mietka ulubiony "murzyn" orżnał nas oczywiscie na kase jako przybyszy :/ ale innego wyjścia nie było.
Teraz siedzimy wszyscy w pokoju hotelowym i doslownie żremy burgera z jakiegoś obleśnego baru ( Migdziu   zapewnił nam motel w dzielnicy w której obawiamy się chodzić nawet w 3ke.. ;p )

Suma sumarum, dzień męczący i jak na razie nastroje średnie...

Ale...

Są też plusy, na lotnisku okazało się, że nasza skrzynia z modelem leciała tym samym samolotem co my !! wiec nie powinno być problemów z dotarciem modelu na czas.

Kilka fotek w linku : https://picasaweb.google.com/wojteklorenc/TeksasAeroDesignDzien1#




Nowy sponsor koła

Posted on 04:05 by Wojtek

Tuż przed wyjazdem udało się nam pozyskać nowego sponsora koła, którym została firma "Polgraf" należąca do Pana Michała Wojewódzkiego.
Firma mieści się w Dęblinie na ulicy Warszawskiej 3 i jak nazwa wskazuje zajmuje się usługami poligraficznymi oraz handlem artykułami papierniczymi.
Serdecznie dziękujemy za wspieranie naszej drużyny mentalnie jak i finansowo :)

KMK Team