”… i gdy już poznasz smak lotu, będziesz chodzić po Ziemi ze wzrokiem skierowanym w niebo, gdzie byleś, dokąd tęsknisz i pragniesz wrócić..”

Leonardo da Vinci

Dzień 4

Posted on 17:33 by Wojtek

Jak wcześniej pisałem do obrzeży parku Yosemite dojechaliśmy późną nocą. Temperatura która panowała w dolinie śmierci wynosiła ok 30st C. Poranek w małym miasteczku przywitał nas natomiast temperaturą rzedu 10st..... Troszę zdezorientowani wyszliśmy przed budynek motelu i stanęliśmy jak wryci.... gdzie nasz piach,pustynia etc ?! Za miast tego przywitały nas krajobrazy górskie w pieknymi ośnieżonymi ! stokami.

Fakt faktem ze od momentu gdy zapadł zmierzch jechaliśmy jeszcze jakieś 4,5h... ale aby klimat się zmienił tak drastycznie ?!  Tego jeszcze nie grali.

Z racji na to, ze nocowaliśmy w malutkim miasteczku, a każdy z nas zdązył przyzwyczaić sie do codziennego burgera, którego marnie byłoby szukać w tej mieścinie, postanowiliśmy wyruszyć w głąb Yosemite national park z nadzieją na jakieś sniadanko.

Jako punkt docelowy obraliśmy sobie Yosemite village w samym centrum parku. Przewodnik twierdził, ze tam są najwieksze atrakcje tego parku - trzy najwyższe wodospady świata - Catedral Rocks,El Capitan, Half Dome oraz największe drzewo świata - sekwoja Grizzly Giant.

Wyjeżdzając z miasteczka ukazal sie nam niesamowity widok! Jeden z wielu tego dnia. Lecz fakt tego ze jeszcze kilka godzin temu byliśmy na pustyni z 30st C a teraz mkniemy przez mroźne drogi górskie całkowicie nas zafascynował. 

Z każdym kilometrem w głąb parku widoki co raz bardziej nas czarowały. Olbrzymie góry ze śnieżnymi czapami, widoki na dolinę rodem z amerykańskich filmów :) , fantastyczne male miejscowości całkowicie nas pochłonęły.

Z każdą milą pieliśmy się w górę, co raz wyżej i wyżej aby finalnie skończyć na prawie 8000 ft czyli blisko 2500 m nad poziomem morza !

Zróżnicowanie samego górskiego terenu daje niesamowite wrażenia. Po jednej stronie góry sosnowy bór gęsty i wielki, z drugiej zaś kamieniste, nie przyjazne dla życia zbocza. Kilkukrotnie mijaliśmy zamarźnięte jeziora.

Załowaliśmy bardzo, że jesteśmy tak bardzo ograniczeni czasem który nie pozwala nam wyruszyć w pieszą podróż górskimi szlakami z których rozpościerają się te cudowne widoki.

Niestety nie dane było nam dojechać do samego serca parku - jedyna droga prowadząca tam została zamknięta ze względu na zalegający śnieg, lawiny skalne oraz uszkodzenie drogi przez lawinę. Nie mniej nie straciliśmy chyba wiele. Nie mniej moze i lepiej wyszlo, bowiem mogliśmy zapuścić się szutrowo-śniegową drogą praktycznie na sczyt jednej z gór.

To co widzieliśmy w tym parku jest nie do opisania .
Malownicze widoki gór, romantyczne polany pośród wielkich drzew, baśniowe wręcz miejsca gdzie woda przedziera się przez lód by zaraz zniknąć w skałach i za kilka metrów znowu pojawić się wpływająć do początku boru.

Cztery dni spędzone w USA i przekrój klimatów przez które dotychczas przejechaliśmy jest dla nas - europejczyków "upchanych" na niewielkiej przestrzeni wręcz nie wyobrażalny.

Tutaj trzeba przyjechać i to zobaczyć. Zadne słowa,zdjęcia,filmy nie oddadzą przestrzeni która tutaj jest.

Wracajac jednak do relacji. Po pełnym wrazen dniu (chodzi mi o dzień jako światlo bo to nast tylko ograniczna w zwiedzaniu) postanowiliśmy jeszcze tej nocy dojechać do San Francisco. Jadąc na zmianę przejechaliśmy nocą jeszcze ok 400km i dotarliśmy do celu. Tutaj zakwaterowaliśmy się w naszym standardowym motelu - Motelu6.


Zapraszam do oglądania Galeria zdjec dzien 4



4 komentarze:

Anonimowy pisze...

aż nas oczy rozbolały z nadmiaru piękna:))))

super wyprawa, piekne miejsca:))))) trzymamy kciuki na zawodach !!!!! - Dęblin

Anonimowy pisze...

Niema To jak Porządna Aklimatyzacja w USA ^^
+ myślę że niema osoby która wam nie zazdrości
+ ale może teraz trochę emocji związanych z konkursem ?

Anonimowy pisze...

Widoki super, fajne szyszki Wojtek znalazłeś

pozdrawiam cała ekipę
Grzesiek z Lublina

Wojtek pisze...

Anonimie drogi - emocje z konkursem są, tylko o nich nie piszę bo na razie nie widzę sensu. Ale o ile pytasz - walczymy mejlowo i telefonicznei o odzyskanie skrzyni z urzędu celnego bo tam utknęla. A ze niestety dogadac się z nimi nie możemy to dzisiaj już tniemy przez 1200km do Los Angeles aby tam się bic

Prześlij komentarz